stylesheet' type='text/css'>

wtorek, 15 maja 2012

Buuu

Wiem, że to nudne się powoli robi  ale tęsknię za moim własnym mężem - Panem B.
Coraz częściej i tym bardziej, że zostawiłam go chorego trochę.
Martwię się. Ostatnio coraz częściej o różne rzeczy się martwię i o różne osoby.
O Pana B się martwię najbardziej.
Ale czekam do soboty kiedy zasypiając będziemy znów dyskutować na jaki kolor pomalujemy ściany w przedpokoju. I znów będzie pięknie i normalnie.

1 komentarz:

  1. Wierz mi, nie ma nic nudnego w tęsknocie! Paradoksalnie jest w niej dużo nadziei! Tylko zerknij na swój post, a się przekonasz :) Poza tym gorzej by było tęsknić za cudzym mężem ;D ...a tak, sama rozkosz! :) Trzymam kciuki za przedpokój - sami ostatnio zasypiamy z taką dyskusją na ustach :)

    OdpowiedzUsuń