Miały być Mazury. Marzyłam o nich od kilku miesięcy. Miał być domek, jezioro, rower i grill. Miało być leżenie, opalanie i nicnierobienie. Miało być pusto, odludnie, leniwie. Miał być On i ja, wspominanie 2011, dużo gadania i słońca.
A był deszcz, ból stóp, hotel koło dworca, mnóstwo ludzi. Było zimno, daleko i męcząco.
Było kolorowo, spontanicznie i angażująco. Było super. Był Kraków.
2 lipca 2018
7 lat po
2 lipca 2011
:)