Weekend był z gatunku tych, które mijają za szybko.
W piątek spotkałam przemiłą
Slowly
bardzo fajnie się nam rozmawiało i robiło zakupy:)
Dzięki za spotkanie :)
W sobotę od rana młynek -
najpierw spotkanie z Panią O. na Mokotowie
(jedyna fryzjerka jakiej z Panem B. ufamy:))
w drodze powrotnej zakupy,
później sprzątnie w domu,
gotowanie obiadu
i wizyta u siostry,
a wieczorem ploteczki u ulubionej sąsiadki :)
Poszłam bardzo późno spać,
a dzisiaj obudził mnie kaszel.
I mój i Pana B :((
Mam wrażenie, że antybiotyki Mu nie pomagają :(
Jutro wieczorem pójdzie to skontrolować.
A ja? Ja jadę w tym tygodniu do Wrocławia.
Chyba, że drogi zupełnie zasypie już śnieg...
Niedzielna kawa postawiła mnie trochę na nogi.
Okręceni w koc oglądaliśmy dzisiaj filmy,
trochę myśleliśmy o tym
co musimy zrobić w najbliższym czasie w mieszkaniu,
oglądaliśmy skoki narciarskie.
...
i nie wiem kiedy zastała nas 22:00
i cóż... trzeba iść spać bo jutro budzik znów zadzwoni o 05:30 ://
Udanego tygodnia :)