Bardzo nie lubię kiedy moje myśli krążą wokół jedzenia.
Ale kiedy myśli się co się je, to chyba w zasadzie ok.
Często naprawdę nie myślimy co wpada nam do żołądka
i jak to wpływa na nasze samopoczucie.
JA zwykle też o tym nie myślałam.
Ważne żeby nie czuć głodu, po prostu.
Kiedy usłyszałam, ze warzywami mam się najadać...
miałam mieszane uczucia
(a musicie wiedzieć, ze nie jestem wielbicielką warzyw,
które nie są dodatkiem do czegoś tam...)
ale cóż...
pierwszy dzień za mną.
Jakoś przeżyłam, a najtrudniej zawsze zacząć:)
Co dzisiaj zjem w pracy ?
Śniadanie to mix owoców (kiwi, brzoskwinia, jabłko, gruszka)
obiad - zupa kalafiorowa,
mam sałatkę na podwieczorek(sałata, pomidor, awokado, sok z cytryny)
i pudełko młodej marchewki gdyby chciało mi się jeść.
Pani dietetyk jeszcze proponowała soki warzywne...
muszę do tego chyba dojrzeć.
Wiecie co jest najtrudniejsze?
Znaleźć czas żeby to zjeść.
Po prostu :)
Postaram się nie pisać codziennie o tym :P