stylesheet' type='text/css'>

niedziela, 10 maja 2015

Wracam

... nie poszłam do pracy.

Lekarz kazał zdjąć kołnierz i przyzwyczajać się
 do chodzenia bez - przez cały dzień.
Tak zrobiłam - zdjęłam i trochę boli, zwłaszcza przy patrzeniu w lewo.
(tak wiem - patrzę w prawo bo nie boli:)
Ma boleć podobno, bo się goi,
mam leki przeciwbólowe w razie czego
 ale na razie nie potrzebuję aż tak i nie biorę.

Spędzam więc weekend leniwie
ale towarzysko.
Wczoraj miałam miłych gości - kuzynkę z mężem,
a dzisiaj spotykam się z koleżanką, 
z którą widuję się raz w roku - 
na co dzień mieszkającą w UK.

Pada deszcz.
Mam nadzieję, że się rozpogodzi.
Jutro praca - warsztaty dwudniowe
w hotelu pod Warszawą.
Takie miękkie wejście
w to, w czym tonę.

Mam kilka postanowień, celów -
chciałabym bardzo się ich trzymać
żeby nie utonąć.
Nie utonąć znowu.