Ubrałam choinkę.
Nie lubię tego robić, zawsze mam później poranione dłonie.
Ale już jest.
Jakoś nie mogę zebrać myśli - przeziębiłam się
i męczy mnie katar i ból gardła, bolą mnie też oczy.
(to powoli staje się tradycją przedświąteczną).
Bardziej myślę o tym, ze kończę już pracę w N.
niż o tym, że idą Święta.
Boję się, że znów przegapię to, co najważniejsze.
Święta to czas cudów
i wierzę, że stanie się coś wspaniałego.
Staram się być dobrym przyjacielem
choć zawsze w taką przyjaźń powątpiewałam.
Wiem, że nie jestem ideałem
ale robię tyle ile umiem.
Mam nadzieję, że coś wspaniałego przydarzy się
także mojemu przyjacielowi.
Bardzo mocno trzymam za to kciuki.
A ja...?
Ja jakoś sobie poradzę.
:)