Tak sobie myślę, że z wykańczaniem mieszkania jest jak z malowaniem obrazu...
Mniej więcej wiesz, albo na pewno wiesz, co chcesz namalować...
Zaczynasz od ramy
- czyli w zasadzie od końca -
musi pasować do tego co namalujesz, a jakże!
Coś tam Ci się kreuje na płótnie ale całą uwagę jedna skupiasz na ramie.
Kiedy już jest gotowa zaczynasz wypełniać płótno treścią...
Okazuje się, że musisz je trochę nagiąć momentami żeby pasowało do ramy
albo masz to w nosie i malujesz to, co chcesz, a rama...
to przecież tylko rama...:)
Dotarłam do momentu myślenia o treści.
I stanęłąm w miejscu.
Przecież wiedziałam co chciałam mieć,
wiedziałam od początku jak to sobie z Panem B. wyobrażaliśmy...
A teraz co?!
Ograniczają nas możliwości finansowe
i upodobanie do praktycznych rozwiązań.
Zamiast łóża będzie więc póki co
beddinge z Ikea.
Na termometrze u nas - 11.
Dobrej niedzieli:)