Weekend tak szybko mija:(
Wydaje się, że za każdym razem szybciej -
już połowa lipca.
Wczorajsza pogoda nastroiła mnie jesiennie
i pomalowałam paznokcie na kolor bardzo jesienny.
Deszcz mnie usypiał wczoraj,
nic się nie działo.
Pooglądaliśmy TV z Panem B.,
pojechaliśmy do IKEA ale kupiliśmy tylko
3 maleńkie rzeczy.
(Kupiłam doniczki na balkon
i zioła w nich rosną.)
Bardzo leniwa sobota.
Dzisiaj kościół,obiad, drzemka.
Pan B. pojechał na mecz,
ja nadrabiam zaległości blogowe.
Nic mi się nie chce.
Mam w głowie ostatnio ciągle tylko jedno.
Wstaję rano i pytam sama siebie - po co?
Wstaję 05:50 , wychodzę do pracy, stoję w korku, docieram po godzinie,
8 godzin spotkań, decyzji, godzenia interesów, stresu.
Wracam do domu, stoję w korku, zakupy,
docieram do domu po godzinie, robię kolację, jemy,
oglądam coś w tv albo przysypiam nad komputerem,
staram się poczytać książkę, czasem pogadam z sąsiadką, sen.
Za oknem spacerują, śmieją się, jedzą lody, bawią się z psem.
Rodziny.
Chodź, ucieknijmy stąd.