Katar nie słabnie.
Leków trochę mam i mam nadzieję, że szybko zadziałają bo mało śpię.
A miała być Manufaktura w Łodzi.
Trudno, będzie za tydzień.
Ten weekend w domku - łóżko, dresik...
kiedyś takie lubiłam bardzo - teraz trochę mniej mnie to kręci.
Będę więc gotować rosół, pić herbatę z miodem i cytryną
i słuchać radia Zet Chilli :)
Żałuję tylko Gwiezdnych Wojen.
Od 5 tygodni, mąż o 20:00 w niedzielę robił popcorn
i oglądaliśmy kolejne części sagi,
do której byłam do tej pory nastawiona negatywnie.
Prawda jednak jest taka, że nie znałam zupełnie tej historii.
Ostatnią część, najnowszą, powinniśmy obejrzeć w kinie jutro
ale przez ten katar to nie jestem pewna czy nam się uda:(
Dobrego weekendu Wam życzę :))