stylesheet' type='text/css'>

środa, 14 czerwca 2017

Muzycznie

Znałam kiedyś kogoś, kto kochał muzykę jak ja. Taką samą jak ja. Wtedy naprawdę napawaliśmy się nutami. Wiedziałam, słysząć jakąś piosenkę, że napewno tej osobie też się spodoba. Pisaliśmy w tym samym czasie sms "widziałaś już jest nowa płyta..." jakaś tam...
Fajowo było. Naprawdę - pod tym względem total synchro.
I choć dzisiaj znajomości juz brak, to przypiuszczam, że wciąż nam się podobaja podobne nuty.

Tak w ogóle o muzyce to ja by mogła dużo, bo bardzo, bardzo lubię. I choć bliższa mi sentymentalna spokojna muzyka to  czasem latem i ja zaszaleję:) Dzisiaj przedstawiam moje nieoczywiste upodobania ostatnich tygodni.
Czego, więc,  słucham dzisiaj?

1. Patrick The Pan - Nieodpowieść z Dawidem Podsiadłą (tak! odmienia się) . Tekst, muzyka głos i  teledysk. Serio, serio. Bardzo mnie wciąga.

2.  Miuosh z Kasią Nosowską, Tramwaje i gwiazdy  "dorośnij, dorośnij" - ciarrryyy!

3. Nowy Mrozu  - zawsze gdześ tam lubiłam chłopaka, a ta nowa płyta brzmi nieźle choć jeszcze wszystkiego nie słyszałam. Muszę sobie włączyć w słuchawkach.

4. No i na koniec - Męskie Granie 2017 - do sprzątania extra:))))


A co Wam dzisiaj w duszy gra?

poniedziałek, 12 czerwca 2017

A ja...

Jestem, jestem...
Raczej chyba nikt mnie nie szuka ale tak dla przyzwoitości i porządku piszę.
Skąd taka przerwa i co się działo?
Jak zwykle zajęłam się na 100 % pracą. Znów zmienił mi się szef, znów miałam bardzo dużo pracy.
Po dwóch miesiącach wege zaczęłam jeść mięso. Dlaczego?
Bo zaczęłam tyć:(
Na początku wow - warzywa i kasze, gotowanie i wilki fun, a później coraz gorzej - zamiast kotletów z groszku - naleśniki z dżemem, zamiast warzywnego leczo - ruskie pierogi albo makaron z pieczarkami. Pyszne ale mączne:/ Wiedziałam, że wcale nie o to mi chodziło a jakoś zapał opadł.
Postanowiłam poszukać innej drogi. Szukałam, szukałam i zaczęłam jeść mięso ale mądrze.
Eksperymentuję dalej - od 1.04 - nie jem cukru, nie jem soli, jem mięso ale rozsądne ilości i duszone, gotowane, na parze, z grilla - bez smażenia.
I stało się coś w co nie mogę uwierzyć... chodzę na siłownię. Naprawdę. Powinnam 3 razy w tygodniu i robię wszystko żeby tak się działo ale wciąż mam jakieś wymówki.
Praca do późna, brak siły, złe samopoczucie... zawsze coś.  (Sport jednak trochę zaczynam lubić, a to już coś.)
Ostatnio kolejna niesprzyjająca sytuacja - zapalenie oskrzeli. Niestety jestem teraz chora i choć biorę antybiotyk od kilku dni - wciąż kaszlę. Dzisiaj idę kontrolnie do lekarza, przypuszczam, że dostanę jeszcze kilka dni zwolnienia lekarskiego (choć mam nadzieję, że jednak nie) i być może jakieś leki, które mi w końcu pomogą. Już męczy mnie ten kaszel. Taka piękna pogoda, a ja uziemiona://
Lato przed nami jednak długie, oby było lepiej!