Nie przepadam za dynią
ale chodzi za mną pomarańczowy kolor
od kilku dni.
Postanowiłam więc zrobić dzisiaj muffinki marchewkowe.
Składniki:
1,5 szklanki mąki
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia (urosły u mnie mimo, że nie dodałam sody
-na zdjęciu wydaje się, że bardzo małe
bo nie mam blachy do muffinek i piekłam w samych papilotkach,
ale urosły i nie upadły mimo, że ciasto jest dosyć ciężkie)
sól - płaska łyżeczka (nie dodałam bo zapomniałam)
przyprawy: cynamon, gałka muszkatołowa, imbir
(u mnie cynamon oraz przyprawa do piernika)
(i to jest miska numer 1)
3 jajka
3/4 szklanki oleju
2 szklanki, startej na tarce, na drobnych oczkach, marchewki
(u mnie dodatkowo jedno jabłko i są bardzo wilgotne - bez jabłka chyba byłyby równie dobre)
3/4 szklanki brązowego cukru
(ja dodałam pół szklanki białego)
(to jest miska numer 2)
Wykonanie:
Jajka ubić, dodać cukier i olej i marchew.
Zawartość miski numer 2 przelać do miski numer 1 ( z suchymi przesianymi składnikami).
Wymieszać całość. Piec w temperaturze 180 stopni około 25 minut - na metodę patyczkową :)
Robi się je bardzo szybko i bardzo łatwo,
a to dość istotne gdy ma się zaledwie kilka chwil w domu przed snem.
Jutro urodziny Pana B.
To będzie dobry dzień.
Już nie będę marudzić.
Obiecuję.
:)