stylesheet' type='text/css'>

sobota, 23 lutego 2013

A więc stało się...

Podobno 30 lat temu była bardzo ciężka zima.
Spadło mnóstwo śniegu.
Mama w drodze do szpitala 
kupiła czerwoną sukienkę w białe grochy,
dla mojej siostry.
(W sklepach były wtedy same szarości i nie było nic ładnego,
 a tu taka okazja...:))
Podobno urodziłam się o 18:00
we wtorek.
Jestem zodiakalną rybą.

Upiekłam dzisiaj tort.
Truflowy.
Tort pierwszy w życiu.
I chyba nawet mi się udał.


Dostałam mnóstwo życzeń, ciepłych słów.
To bardzo miłe.
Najbardziej jednak zaskoczyli mnie dzisiaj nowi sąsiedzi, którzy 
przyszli z transparentem i zaśpiewali mi 100 lat.
Dostałam też kubek "Dla 100 % kobiety".


Moi nowi sąsiedzi są przesympatycznymi wariatami:)
Bardzo się cieszę, że wkrótce będziemy żyć w jednym bloku.

Zapomniałam dzisiaj przez chwilę o tym wszystkim
co "miało być do 30-tki"., a o czym myślę od kilku dni.
I traktuję te urodziny, zdecydowanie, jako przełomowe.

Nie zmienia to jednak faktu, że w zasadzie to nie lubię urodzin.
Krępuje mnie przyjmowanie prezentów.
Zdecydowanie wolę je dawać.
W związku z tym
chciałabym móc dać komuś prezent.
Komuś w Was.
(to się chyba fachowo nazywa candy)
Jutro napiszę o szczegółach, 
a dzisiaj ...
a dzisiaj ...

pójdę już spać.
Bo od jutra zaczynam życie
Pani po trzydziestce.

-- // --

Jeśli jesteście rodzicami to zamiast życzeń - 
powiedzcie swoim dzieciom, 
że dzień, w którym się urodzili
był jednym z najpiękniejszych dni w waszym życiu.


piątek, 22 lutego 2013

M.

To, co razem przeżyliśmy przez te (prawie) 12 lat
to zawsze zostanie między nami.
I choć bywało różnie - 
zawsze będzie dla mnie,
 w pewien sposób,
 najważniejszy.


Bo On i ja na Placu Zbawiciela - pijący grzane wino 
to idealny pomysł na piątkowy wieczór.


-- // --

Mąż, któy rozumie taką przyjaźń to wielki skarb.




Mru mru

Od kilku dni jestem
i mnie nie ma.
Moje ciało pracuje
moja głowa też się stara.
Ale moje myśli ...
moje wszystkie myśli są ...
daleko.




Duch ciało opuścił.





środa, 20 lutego 2013

A powieki maluję na beżowo ...

W takie tygodnie jak ten
wstajemy, razem, przed piątą.
Ja skowronek.
On sowa.

Przedzieramy się przez śnieg.
Autobus.
Metro.
Tramwaj.

(Samochód czeka w garażu na naprawę.)

Wchodzimy do pracy kilka minut przed 7:00
winda
"dobrego dnia"
i buziak.

On wychodzi o 15:00
ja zawsze później - 
zawsze mam coś jeszcze do zrobienia
i coś jeszcze...
i jeszcze coś....

Spotykamy się około 19:00 w domu.
Jemy kolację 
rozmawiamy jak minął dzień.
O 22:00 zasypiamy
 - o ile nie wiercą za głośno sąsiedzi - 
żeby wstać kolejnego dnia przed piątą
przedzierać się przez śnieg....

...i liczyć dni do soboty.

-- // --
A powieki maluję na beżowo.

Escape

Lubię bloga między innymi za to, 
że pozwala mi przypomnieć sobie co robiłam rok temu.
A rok temu robiłam TO
Czyli w zasadzie to samo co dzisiaj.
Marzenie o zaszyciu się gdzieś daleko 
wraca do mnie falami.
Ostatnio też o tym myślę
ale niestety gorący okres w pracy
i brak środków bardzo to utrudnia.
Wiadomo ... można jechać bez pieniędzy,
wiadomo - można pracę odpuścić...
Ale ja chyba nie z tych.
Nigdy w zasadzie nie byłam z tych.
Nawet gdy byłam bardzo młoda.

Tumblr_mialamhdcr1qftuq9o1_500_large


4355654670_1ef02b8d78_b_large

Rfxmufynn6o_large

Tumblr_mhwuj9j7791rz4xh0o1_500_large







poniedziałek, 18 lutego 2013

Cichoooo

Po tygodniu nieobecności ekipa remontowa sąsiadów pojawiła się ze sprzętem wiercącym.
Podobno można się do tego przyzwyczaić.
Mam ochotę tupnąć nóżką i jak mała dziewcznka powiedzieć - ja nie chcę się przyzwyczajać.
Ja chcę ciszy.
Potrzebuję ciszy.
Ma być cicho!

560251_541972672500519_469523884_n_large
weheartit.com

niedziela, 17 lutego 2013

Tyle się ostatnio wydarzyło...

Doczekałam się weekendu, o którym marzyłam od trzech miesięcy.

Był czas na spokojne pooglądanie telewizji.


Był czas na poszperanie w internecie.


Na zakupy był czas.


I na pierwszy w życiu, samodzielnie wykonany, sernik.


Był czas na posłuchanie Kasi S.




Poza tym była wizyta w warsztacie samochodowym i cena naprawy, 
z którą wciaż próbuję się pogodzić.
Była wizyta u Jasia (na chwilkę ale jednak się udało:))
Było spotkanie z nowymi sąsiadami.
Był sen w środku dnia co mi się raczej nie zdarza.
Były śmiechy i wygłupy z Panem B.

Było w końcu tak, jak miało być.