Wir pracy i weekend pełen spotkań.
Są tylko dwa powody, dla których milczę.
Przed zaśnięciem czytam co u Was
i zasypiam nad klawiaturą.
W sobotę w końcu odwiedziła nas Pani P.
weekend był też pełen miłych spotkań sąsiedzkich.
Od jutra wracają kinowe środy z moją wspaniałą sąsiadką.
Postanowiłam (po urlopie) mieć życie poza korporacją.
Staram się :)
Pan B. wyjeżdża służbowo na południe.
Zostaję od jutra na kilka dni sama.
W kościach czuję już jesień.
Moją ulubioną porę roku.
Niezwykle nurtujące te dwa powody ... ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się przyjemna jesień ... ^^
Spokoju i wytchnienia życzę! Mnie samej bardzo brakuje tego duetu :)
Zdecydowanie czuć jesień. Delektuj się nią w chwilach odpoczynku od korporacji. Dawno się nie widziałyśmy...
OdpowiedzUsuńMałymi kroczkami i nauczysz się żyć poza korporacją, a mało tego- zobaczysz, że to całkiem przyjemne. :)
OdpowiedzUsuńCzuć i widać zbliżająca się jesień. Lubię to. :)
Za postanowienie trzymam mocno kciuki :)
OdpowiedzUsuńKorporacja... ja bym chyba nie umiała. Nie daj się tam. Jesień... Liście robią się żółte, wieczory są już chłodne, a ja zamiast na zimne piwo mam ochotę na herbatę z cytryną.
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie idzie jesień.
Mój dobry kolega przestrzega mnie ciągle "tylko nie pracuj w korporacji, bo potem to już życia nie ma" ;))
OdpowiedzUsuńFilmowe środy, hmm dobra myśl, może i ja zrobię jeden wieczór w tygodniu jako filmowy :))