Jestem tak samo wyczulona na poprawność językową jak na umiejętności trenerskie.
Pierwsze z racji wykształcenia, drugie z racji zawodu wykonywanego przez ostatnie dwa lata.
Słaby trener, który niedbale mówi to dla mnie mieszanka nie do zniesienia.
Przez te dwa dni musiałam jednak zacisnąć zęby
gdyż trener naprawdę znał się na tym, o czym opowiadał.
Opowiadał raz lepiej, raz gorzej.
Rzucał czasem jakiś niby żart...
temat był jednak na tyle interesujący, że nawet ja przymknęłam na to oko.
Plusem, poza tematem szkolenia, była lokalizacja -
Plac Unii Lubelskiej -
blisko mojego ukochanego Placu Zbawiciela.
Wyszłam z metra i specjalnie zrobiłam małe kółko żeby przejść obok kościoła:
Na te dwa dni udało mi się trochę zapomnieć o bieżących wyzwaniach w pracy.
Poznałam kilka ciekawych osób.
Przeczytałam pół książki w metrze.
Dowiedziałam się paru rzeczy,
nauczyłam się kilku.
Chyba mogę powiedzieć, że było nieźle.
A teraz weekend.
Na razie bez planów - czekam co przyniesie nowy dzień
(wszystko zależy od pogody).
A dzisiaj o 20:00 na Podzamczu noc lampionów
chciałam tam być, ale zapomniałam, że to już dzisiaj
:(
Nie ma u nas tylu co w Poznaniu, ale też pewnie pięknie to wygląda :)
Może za rok?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz