Nie wierzyłam,że to możliwe
ale przez te pięć dni
naprawdę przestałam się zamartwiać.
Wyłączyłam służbową pocztę.
Wyłączyłam się.
Wyjeżdżałam wczoraj z lekkim smutkiem.
Jednak istnieje życie poza korporacją.
I nie jest ani trochę gorsze.
W sobotę lubelska podróż sentymentalna:)
A na zakończenie urlopu pyszny grill :)
Do pracy wracam we środę
na razie rozleniwiona...
może energia pojawi się jak już tam wrócę?
Mam nadzieję, że wrócę też do siebie
takiej jaką byłam zawsze.
Uśmiechniętej i optymistycznie patrzącej w przyszłość.
Z lekkim uśmiechem wypatruje ukochanej jesieni...
będziesz miała za czym tęsknić.. :-)
OdpowiedzUsuńMam.:)
Usuńno, wreszcie coś do rzeczy
OdpowiedzUsuńDzięki:P
UsuńAsia, zapomniałąm sie podpsiac
OdpowiedzUsuń:) Po urlopie to każdy jest rozleniwiony, ale dobrze, że choc kilka dni odpoczęłaś:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper, że odpoczęłaś :) No i ja oczywiście zauroczona kociakiem :)
OdpowiedzUsuńNie uwierzysz - ja też ... :) Nazywa się "Mimo":)
Usuńładnie napisane
OdpowiedzUsuńszkoda, że się nie spotkałyśmy w lbn
next time :)
milego powrotu!
Ooo nie pomyślałam nawet, że zechciałabyś:) Poza tym byliśmy rodzinnie i tylko chwilę, ale next time - na pewno!:)
UsuńHm... Lublin...:)))) Pozdrawiam - P.K.
OdpowiedzUsuńMusisz częściej fundować sobie takie wyjazdy i odpoczynek... ;)
OdpowiedzUsuń