stylesheet' type='text/css'>

niedziela, 2 czerwca 2013

Bywa i tak...


Niedziela, a jakby poniedziałek.
Ostatnio praca przenika coraz częściej  moje życie prywatne.
Wracam do domu i myślę o niej - 
czy wszystko zrobiłam, czy zdążyłam na czas...
Czasami nie zdążę, coś jest bardzo ważne i musi być zrobione  na już.
Wtedy przychodzą takie popołudnia jak to.

Dzisiejsze popołudnie sponsoruje literka P 
jak Power Point 
oraz E
 jak Excel.

:(

9 komentarzy:

  1. ech, znam to :( Mąż właśnie smaruje coś w Excelu. Taka "rodzinna" niedziela. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. znam to. okropność. i zerwane noce czy zrobiłam wszystko?!!! eh.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś tak miałam, że w domu myślałam o pracy. Z biegiem czasu udało mi się osiągnąć ten work&home balance, czego i Tobie życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie mąż tak ma już od paru tygodni :-/ Zdecydowanie nie lubię!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie daj się!!!
    Nie samą pracą żyje człowiek ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Weszłam pierwszy raz na tego bloga i zakochałam się:) W blogu oczywiście:) Dodaję do ulubionych:) A text o rejestracjach z Lu na WU mnie rozwalił:))))Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja zastanawiam sie czy popracowac w domu dzisiaj czy moze jutro? ... tak, jednak jutro posprzatam!:)
    Wspolczuje bo dokladnie pamietam to uczucie, praca w glowie 24h.
    Jaka ja szczesliwa teraz jestem!
    Nie daj sie prosze.
    Jane

    OdpowiedzUsuń