stylesheet' type='text/css'>

niedziela, 21 października 2012

Nijaka

Po raz kolejny od czwartku
 pochylam się nad klawiaturą
 i chyba tym razem naprawdę nie mam nic do powiedzenia.
Niestety jedyne co przychodzi mi do głowy to jakieś smutki.

Można zrzucić wszystko na jesień
 - no tak... jesień...
Pewnie, że jesień...
moja wspaniała, ukochana....
więc dlaczego to ma być jej wina?!
Może hormony
 (najprawdopodobniej hormony)
od wielkiej radości 
przechodzę do wielkiego smutku
i tak w nim trwam
i naprawdę 
nie nie nie
nie potrzeba mi pocieszenia.
To minie
prawdopodobnie
minie
wraz z pierwszym śniegiem.
A na razie zapadam się, zapadam...
i jeśli się uśmiecham
to tylko dlatego, że tak trzeba.



4 komentarze:

  1. w kwestii uśmiechu mam teraz podobnie :/ ale staram się myśleć, że i mi to kiedyś minie...

    OdpowiedzUsuń
  2. mówisz, że to hormony? to będę sobie tak swoje humory tłumaczyc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tłumaczę humorów, "truję się" pewną dawką od niedawna więc szukam tam przyczyny:) Bo gdzieś przecież być musi.

      Usuń