Jestem, jestem...
Raczej chyba nikt mnie nie szuka ale tak dla przyzwoitości i porządku piszę.
Skąd taka przerwa i co się działo?
Jak zwykle zajęłam się na 100 % pracą. Znów zmienił mi się szef, znów miałam bardzo dużo pracy.
Po dwóch miesiącach wege zaczęłam jeść mięso. Dlaczego?
Bo zaczęłam tyć:(
Na
początku wow - warzywa i kasze, gotowanie i wilki fun, a później coraz
gorzej - zamiast kotletów z groszku - naleśniki z dżemem, zamiast
warzywnego leczo - ruskie pierogi albo makaron z pieczarkami. Pyszne ale
mączne:/ Wiedziałam, że wcale nie o to mi chodziło a jakoś zapał opadł.
Postanowiłam poszukać innej drogi. Szukałam, szukałam i zaczęłam jeść mięso ale mądrze.
Eksperymentuję
dalej - od 1.04 - nie jem cukru, nie jem soli, jem mięso ale rozsądne
ilości i duszone, gotowane, na parze, z grilla - bez smażenia.
I
stało się coś w co nie mogę uwierzyć... chodzę na siłownię. Naprawdę.
Powinnam 3 razy w tygodniu i robię wszystko żeby tak się działo ale
wciąż mam jakieś wymówki.
Praca do późna, brak siły, złe samopoczucie... zawsze coś. (Sport jednak trochę zaczynam lubić, a to już coś.)
Ostatnio
kolejna niesprzyjająca sytuacja - zapalenie oskrzeli. Niestety jestem
teraz chora i choć biorę antybiotyk od kilku dni - wciąż kaszlę. Dzisiaj
idę kontrolnie do lekarza, przypuszczam, że dostanę jeszcze kilka dni
zwolnienia lekarskiego (choć mam nadzieję, że jednak nie) i być może jakieś leki, które mi w końcu pomogą.
Już męczy mnie ten kaszel. Taka piękna pogoda, a ja uziemiona://
Lato przed nami jednak długie, oby było lepiej!
Dobrze, że wróciłaś do pisania. Dużo zdrowia Tobie życzę.
OdpowiedzUsuńZdrówka :) Ja odliczam dni do urlopu..bo powoli na oparach już ciągnę.
OdpowiedzUsuńJa czekałam, kiedy się odezwiesz - i cieszę się, że to wreszcie nastąpiło. Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie - i że znajdziesz tę równowagę i chwilę oddechu, której teraz potrzebujesz :)
OdpowiedzUsuń