stylesheet' type='text/css'>

poniedziałek, 27 lipca 2015

Siła sióstr

Moja największa konkurencja,
najmłodsza...
ukochana...
zawsze wszystko jej było wolno,
 nigdy nie mogłam tego zrozumieć.
Musiałam się z nią bawić, opiekować,
przed snem opowiadać historie
aby było jej łatwiej zasnąć.
Całe dzieciństwo we wspólnym łóżku
kłóciłyśmy się o to, by żadna nie przekroczyła
"połówki" tej drugiej...
Nie lubiłam jej.
Mój "ogon"...
Kiedy dorastałyśmy - właściwie
oddzielnie nie wiem co się z  nią działo,
czasem wyjeżdżała po mnie na przystanek
gdy wracałam w piątek z internatu,
częściej nie było jej w domu - imprezowała
zawsze beze mnie.
Nie opowiadała o chłopakach,
miała zawsze swoje zdanie, swoje decyzje,
raczej nie była skłonna słuchać.
 Na studiach starałam się jej pomagać, 
mówiła na mnie "sanepid"
gdy wpadałam do jej wynajętego mieszkania,
ale w ciężkich chwilach, po swoich zajęciach
uczyłam się z nią o estrach, w akademiku na końcu miasta.
Jej ślub - napisałam jej piosenkę
o tym, że zawsze może na mnie liczyć.
Bo jest
 i zawsze będzie moją małą siostrzyczką.
Kiedy znalazła się na zakręcie 
i jej dni stały się naprawdę trudne,
robiłam co mogłam, choć często
nie chciała słuchać, rozmawiać.
Starałam się przynajmniej być.

Dzisiaj,
 kiedy robię jej zdjęcia,
gdy jest w  33 tygodniu ciąży
 i za chwilę będzie mamą,
wciąż zastanawiam się 
kiedy zacznę patrzeć na nią inaczej niż dostąd,
niż na moją maleńką siostrę,
dla której zrobiłabym chyba wszystko.








5 komentarzy:

  1. Łezka mi się w oku zakręciła...
    Wiesz nasze młodsze rodzeństwo zawsze będzie tym młodszym. To się chyba nie zmienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale napisałaś. Tak samo postrzegam moją młodszą siostrę i pewnie będę na nią patrzeć tak samo w tych ważnych momentach, jak Ty teraz na swoją.
    Miło czyta się takie wspaniałe rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny post. Ja z moją siostrą nie miałam nigdy zbyt bliskiego kontaktu, nasze drogi częściej się rozchodziły niż spotykały w tym samym punkcie. Dopiero teraz po latach zaczynamy się na nowo odnajdywać i nawiązywać między sobą nić porozumienia...Ale powiem szczerze, że nigdy nie patrzyłam na nią jak na swoją małą siostrzyczkę - raczej jak na zupełnie odrębną osobę, kompletnie różną ode mnie i ukształtowaną w dużej mierze przez całkiem inne czynniki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z innej beczki....
    Blog mi Twój się "zamknął" na parę dni.
    Jakby co - to mnie zaproś, ok? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to już jest, moja chociaż ma ponad roczną córkę jest dla mnie wciąż moją małą siostrą. Gdy prowadzi auto lub opowiada o pracy, wciąż trudno mi przyswoić, że jest już dorosła. Wątpię,że to się kiedyś zmieni.

    OdpowiedzUsuń