stylesheet' type='text/css'>

niedziela, 11 maja 2014

Dużo. Szybko. Mocno.

Przez ostatni tydzień siadałam kilka razy do komputera żeby napisać co u mnie.
Nawet sobie zapisałam listę rzeczy, o których trzeba i o których warto.
Ale listę zgubiłam, a życie zajęło mnie w stu procentach więc musiałam zająć się tym co tu i teraz.
Gdybym miała tak w dwóch słowach streścić ostatni czas...
Praca - nie nadążam już za tym co się tam dzieje, nie nadążam za zmianami, za nastrojami.Codziennie robię listę "to do", codziennie wykreślam dwa punkty, a dopisuję dziesięć. Tą drogą daleko nie zajdę, ale chwilowo nie mam innego pomysłu. Za trzy tygodnie duże ważne wydarzenie, za które w części odpowiadam więc nerwy są i pracy też coraz więcej. Mój nowy zespół to wielkie wyzwanie ale wspaniali ludzie z potencjałem, mam nadzieję, że razem stworzymy coś wielkiego. (Tak, wciąż bardzo lubię swoja pracę!).
Pan B. - kiedy wydawało mi się, że znam już swojego męża jak nikogo, on wciąż pokazuje strony, których nie znam, nie przypuszczałam nawet, że takie ma. Zaskakujący i codziennie inny. Uczy mnie cierpliwości i siły. (Wiem jednak, że jestem słabym uczniem.)
Zdrowie - leki, które biorę mają przykre skutki uboczne - wywołują okrutne mdłości. W ulotce napisali, ze mija po kilku dniach... czekam aż minie te kilka dni bo jeśli tak będzie się działo dalej to nie dam rady i wrócę chyba z reklamacją do mojego lekarza :)
Stres - już dawno się tak nie denerwowałam - ostatnio - wszystkim. Staram się uzupełniać magnez ale nie widzę na razie zbytniej poprawy. Wiem, że może czas jakoś poukłada wszystko ale na razie nie jestem spokojna.
Rodzina - we czwartek, tak jak w zeszłym roku (klik) mogę wyjść z pracy wcześniej po to żeby spędzić czas z rodziną. Już dzisiaj mi smutno na myśl o tym jak wszyscy będą przeżywać swoje popołudnia. Coś jednak może do tego czasu wymyślę:)
Mieszkanie - chcemy kupić sofę (bo w IKEA do 15 maja promocja) ale chyba to przegapimy, poza tym nic nowego nie mamy chcemy zrobić większy remont jakoś latem - taki od razu większy na razie nie mamy na to czasu.


Tak oto w skrócie wygląda ostatnio moje życie.
Dużo. Szybko. Mocno.

Za dużo, za szybko, za mocno.

Ale jeśli tak ma być...
prowadź.
(klik)

9 komentarzy:

  1. Co bierzesz? Bromergon?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, biorę dwa leki ale nie chcę tu pisać jakie.

      Usuń
  2. Ale przynajmniej coś się dzieje, stagnacji brak. U mnie czasami kilka dni zlewa się w jeden. Gdy pada deszcz i siedzimy w domu. I tak źle i tak niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy mnie zaprosisz więc?:))

      Usuń
    2. "gdy pada deszcz i siedzimy w domu, stagnacja" itp. - czyli w zasadzie norma:), bez obrazy, ale to nie jest chyba porównanie podobnego kalibru

      Usuń
  3. Jak się ratujesz z tych mdłości? Gdy mnie męczyły nudności po tonach pożeranego duphastonu, doraźnie pomagała banalna herbata z rumianku. Wystarczała mała filiżanka mocnego, gorącego naparu (wypijałam wprawdzie duszkiem i na wdechu bo smak to dla mnie miało mało wykwintny, ale przynajmniej było skuteczne). Spróbuj, może i Tobie choć troszkę pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak jest dużo, szybko, mocno, więcej można zrobić... paradoksalnie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem takie dużo, mocno i szybko jest dobre :) Trzymam kciuki za mniej stresu, mniej skutków ubocznych leków i więcej spokoju. :)

    OdpowiedzUsuń