stylesheet' type='text/css'>

wtorek, 22 stycznia 2013

Zawsze coś...

Malowanie trwa.
To jednak nie jest takie proste.
Każda plamka na ścianie jest zaklejana, każda rysa wygładzana.
Mam wrażenie, że to wszystko powinno być w innej kolejności.
Malowanie powinno być jednak na początku.
Kiedy jednak patrzę na te, w końcu, białe ściany
uśmiecham się - choć jestem naprawdę wymęczona.
Nerwy często mną kierują w ostatnim czasie.
Pan B. też wiecznie zdenerwowany.
Do tego jeszcze mój ukochany sklep na I.
mnie dzisiaj zdenerwował.
Uzgadniałam z Panem jaką chcę kuchnię, skrupulatnie notował,
zapłaciłam, zamówiłam montaż
a w domu...
zobaczyłam, że Pan jednak wybrał mi fronty według swojego uznania...
Więc muszę tam jutro jeszcze raz pojechać, wymienić 
 i może w końcu 30 stycznia stanie w odpowiednim miejscu
na mojej podłodze.
Jutro mają przyjechać meble
we czwartek sprzęty.
Coraz bliżej, coraz bliżej...
coraz 
BLIŻEJ :)

8 komentarzy:

  1. :))
    Pięknie, choć rozumiem "nerwówkę", 31 stycznia co raz bliżej, ale bądźcie dobrej myśli :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jutro będę miała pięknie i kolorowo. Nasze M. coraz bardziej przypomina DOM :)

      Usuń
  2. ach, faceci i ich własna inwencja twórcza :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie...inwencja. Mam nadzieję, że dzisiaj Pan twórczy będzie w pracy żebym mogła Mu osobiście pogratulować:):P

      Usuń
  3. ale te wybrane fronty są naprawde takie złe??? ;-)
    hehe faceci ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co te chłopy mają, że najpierw uzgadniają, a potem i tak robią po swojemu... Że niby chcieli pomóc, włączyć się, wesprzeć... Nie rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani ja, zwłaszcza, że wszystkie listwy, cokoły, panele maskujące wybrał właściwie tylko fronty zupełnie inne... hm... zamyślił się może...

      Usuń