stylesheet' type='text/css'>

wtorek, 24 kwietnia 2012

Wake me up in July ...

Tęsknie za nią.
Zaspaną, przecierającą oczy znad mostu Skłodowskiej - Curie(tak, tak ja też mówię Północny ale skoro już tak jest niech tak będzie). Budzącą się się o świcie, opalającą się  w południowym słońcu, lekko leniwą popołudniu... sunącą powoli jak auta po 16:00. Wieczorem zaskakującą. Taką z brzydką Pragą i zielonym Żoliborzem, z "podwarszawską" Białołeką i słoikami zewsząd...(wszak każde WA było kiedyś LLU :))
Za taką tęsknię.



"Underneath the blue sky
All I need is my bike
Wake me up in July"

1 komentarz:

  1. Bywałam w niej sporadycznie, na weekendy, gdy Mój M. jeszcze tam mieszkał, ale było w niej wtedy (pewnie ciągle jest) coś, w czym można się zakochać. Tłumaczyłam sobie, że to te spokojne, leniwe weekendy, że w ciągu tygodnia na nic nie ma czasu, z pracy wraca się czasem o 19:00, by następnego dnia dzień zacząć nawet o 5:00, że gdybym miała to na co dzień, zakochanie by przeszło. Mimo to wciąż, zwłaszcza gdy czytam takie wpisy, jak ten, tęsknię i zastanawiam się, czy dobrze zdecydowaliśmy - może zamiast on do Lublina, to ja powinnam do Warszawy...

    OdpowiedzUsuń