stylesheet' type='text/css'>

środa, 6 maja 2015

U mnie

Pada deszcz
na wiosenną Warszawę.
Gdyby nie to  bum może nawet bym tej wiosny nie zobaczyła.
Mam tak od kilku lat.
Pory roku tak szybko się zmieniają, nie nadążam.
 Widzę głównie biuro od środka,
wracam do domu, gotuje coś,
zamieniam z mężem 2 zdania
idę spać 
i tak w kółko...

W czasie tego zwolnienia nie myślałam za bardzo o pracy,
nie opracowałam żadnej koncepcji (mam wyrzuty sumienia bo poza
bólem szyi i pleców - w zasadzie mogłam o pracy trochę myśleć),
może gdybym tak zrobiła, dzisiaj nie bolałby mnie brzuch na samą myśl o powrocie.
 Ale musiałam złapać dystans, odetchnąć,
inaczej chyba bym wybuchła na milion cząsteczek.
 
 Też tak czasem macie?
 

 
 

4 komentarze:

  1. Wreszcie! Nareszcie złapałaś dystans, który był Ci bardzo potrzebny. Nie można żyć tylko pracą. Ona jest dodatkiem do naszego życia, dzięki niej możemy pozwolić sobie na pewne rzeczy, ale nie może być na pierwszym miejscu, bo zwariować można. Cieszę się, że odetchnęłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. praca która powoduje ból brzucha wykańcza, a nie daje nic oprócz może lekkiej satysfakcji i pieniędzy

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie każdego dnia w poprzedniej pracy bolał brzuch ze stresu i nerwów, a w torebce zawsze nosiłam przy sobie coś ziołowego na uspokojenie. I nie była to praca ani dająca sensowne pieniądze, ani prestiżowa - z perspektywy czasu tym bardziej dochodzę do wniosku, że nie warto było się tak w niej męczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga, czy Ty choć trochę lubisz swoją pracę? Jeśli tak to za co? Czy więcej jest plusów czy minusów?

    OdpowiedzUsuń