stylesheet' type='text/css'>

niedziela, 18 stycznia 2015

Niedziela

Jutro znów staję na starcie o 6:00
i czekam na wystrzał.
Potem biegnę, coraz szybciej
każdego dnia coraz szybciej
aby jakoś dobiec do mety w piątkowe popołudnie.
Nie jest lekko, buty mam niewygodne, 
nie znam trasy, po drodze kilka osób
spycha mnie z toru.
Co jest na końcu poza metą...
jeszcze nie wiem.
Jest moment na położenie się na bieżni
i oddychanie pełnymi piersiami.
Nie zwyciężyłam jeszcze ani razu,
więc wciąż staję do tego wyścigu.
Co poniedziałek o 6:00 rano.


Przestałam o tym myśleć,
że płynie czas, że nie mam szans,
że inni są szczęśliwsi.
Do dzisiaj.
Wróciła myśl -
z inną miałby wszystko,
a co ja mogę mu dać
 poza 
nieobecnością?










 
 

5 komentarzy:

  1. to bądź obecna, bądź przy nim, nie można dać się zwariować - Alicja Sz.

    OdpowiedzUsuń
  2. A co to znaczy "wszystko"? Chyba trochę na wyrost te słowa...
    A co do obecności - wierzę, że można znaleźć sposób na trochę czasu. I że liczy się jakość, nie ilość.
    Pozdrawia Juti - żona męża, który jest baaaardzooo rzadko w domu (a jeszcze dzieciaki trzeba "obrobić" ;) ).

    OdpowiedzUsuń
  3. Siebie mu dajesz. A jesteś wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla każdego "wszystko" oznacza co innego. Nie myśl za niego. Żyj z nim, bądź przy nim, ale nie kombinuj. ;) My- kobiety mamy skłonności do przesadzania, zamartwiania się, zbytniego myślenia, a do czego to prowadzi? Do NICZEGO, tylko do popadania w smętny nastrój.
    Głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam "złotą radę". Jest trochę wulgarna, ale efektywna :)
    Gdy Twój wewnętrzny krytyk zaczyna Ci wmawiać takie pierdoły, spójrz w lustro i powiedz do niego : "spierd*laj" :)
    Działa.

    OdpowiedzUsuń