Czasami choćbyśmy nie wiem jak się zapierali, ewidentnie COŚ czy KTOŚ tam na górze podejmuje za nas decyzje...
Myślałam, że ta decyzja dzisiejszego popołudnia to właśnie jedna z tych ... i gdy już, już pojawiła się jakaś iskierka... gdy chyba kącik ust uniósł się ku górze i gdy jak na skrzydłach leciałam....
znów pozostałam sama ze sobą.
Radość zagłuszona racjonalnymi argumentami... i znowu serce walczy z rozumem. I znowu przegrywam.
Słone policzki. Przyspieszony rytm serca. Milion myśli. I tylko jedno mądre rozwiązanie - cisza i czas.
Cisza i czas ...
Cisza i czas ...
Jakie to trudne:(
Na pocieszenie kurczak z patelni grillowej (z biedronki) i warzywka na jutrzejszy lunch do pracy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz