stylesheet' type='text/css'>

niedziela, 1 stycznia 2012

No to mamy Nowy Rok ... nowiusieńki :)

Mam dopiero (lub aż) 28 lat... (co prawda prawie 29 :)) i byłam w życiu na kilku domówkach w Sylwestra, pod chmurką, w łóżku przespałam go czasem, a nawet zdarzyło mi  się być na prawdziwym balu ... ale czegoś takiego jak wczoraj jeszcze nigdy nie przeżyłam... 


A było to tak....


Pojechaliśmy z Panem B. na domówkę do kuzyna Pana B. było tam kilka osób (ale dużo mniej niż się zapowiadało)  w związku z tym podjęliśmy decyzję o przedpółnocnej ewakuacji na pobliski koncert i pokaz sztucznych ogni. Na domówce jednak rozmowy były bardzo poważne, tematy teologiczne.... spotkało się przy stole kilka odłamów chrześcijaństwa i zaowocowało to zagorzałą dyskusją... czego kompletnie się nie spodziewałam. Moja wiedza z czasów studiów po raz kolejny wystawiona została na próbę. W głowie szukałam różnych wiadomości z etyki, filozofii  i Katolickiej Nauki Społecznej ... i co? I niestety niewiele pamiętam.... :// Przypomniałam sobie za to popołudnia spędzone na ploteczkach z Panem M. w kawiarence na poziomie -1 :) Oczywiście w czasie wykładów z wyżej wymienionych tematów ...  Miłe wspomnienie:))


W każdym razie po wymianie poglądów na temat końca świata, Biblii oraz innych takich... o 23:00 "po angielsku" udało nam się czmychnąć po to by złożyć sobie życzenia nieopodal "dziury" przy dźwiękach "Facet to świnia"...
o czym za chwilę mogliśmy się przekonać oglądając szarpaninę pomiędzy dwiema parami pod naszym oknem...
ale jakby tego było mało dołączyła do niech grupa kilkunastu przechodzących obok młodych mężczyzn....
i po dość groźnie wyglądającej bójce ... przyjechały 3 policyjne radiowozy. Nie wiem jak się sprawa zakończyła bo przerażona schowałam się pod kołdrę... nie lubię się bać, nie lubię przemocy, bardzo boję się takich sytuacji :((


Jednym słowem był to najdziwniejszy Sylwester w moim życiu. Potwierdzający moją niechęć do tej jakże wymuszonej imprezy. 


A dzisiaj.............?


Wstaliśmy o 10:00, zjedliśmy na śniadanie własnoręcznie zrobioną pastę jajeczną (wczoraj było mało alkoholu więc bardzo bezpieczne śniadanko) i słuchamy w łóżku Koncertu Noworocznego z Wiednia. (z komputerem na kolanach jak widać)




A co do postanowień ... mamy 2 wspólne ...

1. takie jak co roku ... dieta :)
2. ważniejsze .... ale to tajemnica :))




Ps Dziękuję Pani M. za telefon po północy i życzenia z właściwym akcentem "Happy New Year" ... łza się w oku kręci :) Dziekuję:))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz