wtorek, 1 listopada 2011
Lubię to.
Jesteśmy z Panem B. bardzo różni jeśli chodzi o tryb dzienny i nocny, ja o 5:00 jestem cała w skowronkach, a o 20:00 zaczynam ziewać. On o 5:00 przekręca się na drugi bok, a o 20:00 myśli co by tu zjeść.... w kawalerce nie jest łatwo tak żyć, ale dajemy radę:) Generalnie w tygodniu wyjścia nie ma, musimy wstawać o 05:20,ale w weekendy.... no właśnie odkryłam niedawno, że weekendy są cudne:)) Wstajemy mniej więcej o 9:00, jemy śniadanie, słuchamy muzyki pijąc gorące kakao, nie spieszymy się nigdzie, uśmiechamy się do siebie. Zakupy później, obiad, ostatnio spacer do "dziury", oglądamy coś w tv albo na komputerze. Taka nuuuda, którą bardzo lubię:) Pan B. też lubi. Mówi o tym czasem, choć mało ogólnie mówi :))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:**
OdpowiedzUsuń