Za dużo się dzieje, za bardzo Cię przygniata. Może zwolnisz tempo na kilka dni, może pojedziesz do rodziców, aby powdychać świeżeo powietrza i rozwiązania same się znajdą. Pamiętaj, że nic na siłę, nic ponad siły, bo efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Spokojnie... tylko spokój uratuje. A ja trzymam kciuki, abyś na nowo odnalazła swoje miejsce- wewnętrznie i zewnętrznie.
Mam wrażenie, ze ta praca powoli Cię zabija...
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy to praca...?Chyba nie tylko.
UsuńZa dużo się dzieje, za bardzo Cię przygniata. Może zwolnisz tempo na kilka dni, może pojedziesz do rodziców, aby powdychać świeżeo powietrza i rozwiązania same się znajdą. Pamiętaj, że nic na siłę, nic ponad siły, bo efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Spokojnie... tylko spokój uratuje. A ja trzymam kciuki, abyś na nowo odnalazła swoje miejsce- wewnętrznie i zewnętrznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :* (jestem u Ciebie często jakoś napisać nic nie umiem)
UsuńNie musisz, czasem tak jest, że czyta się, a napisać ciężko. :) Trzymam kciuki :*
Usuńmoże idź za głosem serducha?
OdpowiedzUsuń(MaMMa)
Nie słyszę go nawet...
Usuńniestety od jakiegoś czasu mam podobnie... męcząco...
OdpowiedzUsuń"oby się wszystkie trudne sprawy porozkręcały jak supełki"!!
/KK