Kiedy się dzisiaj obudziłam znów zrobiło mi się smutno.
Miałam pół roku temu bilety do Pragi - sprzedałam.
Uznałam, że bardziej potrzebujemy szafy.
...
Szafy nie ma,
a ja budzę się w swoim warszawskim, łóżku...
(materacu).
i jestem na siebie zła.
Po raz kolejny odkładam marzenia na kiedyś tam...
(Nie wierzę, że tylko ja tak robię).
Planuję - wiosną, po raz pierwszy w życiu, pojawić się w Londynie.
Taki weekendowy wypad - planuję, co nie oznacza u mnie - postanowiłam.
Chciałabym spotkać się z Jane i z moim siostrzeńcem i z siostrą,
za którymi tęsknię.
Zawsze jest coś tutaj, zawsze jest coś ważniejszego...
a przecież nie ma nic ważniejszego niż ludzie, niż miejsca.
Żyję od pół roku w nieustannym stresie i zaczynam
naprawdę,
naprawdę myśleć,
że jeśli za chwilę czegoś z tym nie zrobię
zwariuję.
Po prostu.