stylesheet' type='text/css'>

czwartek, 26 czerwca 2014

Siłaczka

Z jednej strony właściwie się z Nią nie zgadzam. (klik)
może dlatego, że głównie odwiedzam blogi tych z Was
które otwarcie mówią o swoich uczuciach i to tych niekoniecznie miłych.
A z drugiej strony  jednak coś w tym jest.
Zdjęcia pokazujemy najlepsze, 
piszemy raczej o tym co fajne.
Nie wszystkie z nas
ale część na pewno ma w sobie potrzebę kreacji.
Tak z ręką na sercu bywają kiepskie dni, 
których tutaj nie opisuję z myślą
"bo i po co"
ale nie jest tak, ze gdy dzień jest kiepski
opisuję go jako fantastyczny.
To już wolę nic nie pisać.
Ale każdy jest inny.
I tyle.
Dobranoc.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Mam lenia.

Ależ nie chce mi się iść jutro do pracy...
Wiem, to do mnie niepodobne
ale nic na to nie poradzę.
Weekend mnie rozleniwił bardzo, teraz jak pomyślę 
o spotkaniach, ustaleniach, decyzjach
to aż mi się słabo robi...
Ten weekend utwierdził mnie w przekonaniu, że potrzebuję urlopu,
że moje baterie już długo bez ładowania nie pociągną.

 Bo minął szybko. Za szybko.
We czwartek leniwie - huśtawka, rowery, lepienie pierogów.
Piątek sentymentalna podróż do Lublina.
Studiowałam tam, mieszkałam przez pięć lat.
Zostawiłam kawałek serca. 
Zabrałam Pana B. pokazałam gdzie obroniłam mgr,
gdzie uczyłam się do egzaminów, gdzie spotykałam się z M.
zamiast chodzić na wykłady z psychologii.
Czułam się jak kiedyś... jak te 7 lat temu...
było mało studentów bo czas sesji,  a ja miałam
wrażenie, że za chwilę spotkam Łukasza, Anię i Piotrka
i pójdziemy do parku jak kiedyś....
i udało mi się spotkać kilka znajomych twarzy...
okazuje się, że część osób z roku została na uczelni i rozwija się naukowo :))
Bardzo to było miłe spotkanie po latach :)


Taki niby zwykły korytarz... a tyle wspomnień :)


Pod tą salą poznałam M. 
(przyjaźń trwa do dzisiaj choć to już 13 lat - Panie M pamiętam to jakby to było wczoraj :)


Mam takie zdjęcie zrobione chyba na 4 roku na tej ławce
moim celem jest wyglądać tak jak na tamtym zdjęciu:)



Codziennie pokonywana droga :)


Gdy byłam na 5 roku wybudowano Collegium Norwidianum 


W Collegium Jana Pawła II
miałam niezapomniany angielski:)


ehhh...
Myślałam, że to już na mnie nie działa, 
a tu okazuje się, że z wiekiem działa coraz bardziej :)

Sobota i niedziela
to wesele ukochanej siostry I.
Wzruszałam się niewiarygodnie,
zrobiłam prawie 1000 zdjęć.



Dzisiaj wróciliśmy do Warszawy
zaopatrzeni w zapas truskawek i jagód
(truskawek nie jem bo mam alergię ale jagody mniammm)
a jutro już kolejny ciężki tydzień w pracy.
Koniec miesiąca, koniec kwartału...
ojj ciężkie dni się szykują.

Ale na szczęście tylko 4.
Miłego tygodnia:)