stylesheet' type='text/css'>

sobota, 1 grudnia 2012

Wybory c.d.

Wiem, wiem, że kuchnię się urządza na końcu
ale jakoś większość moich myśli podąża w tamtym kierunku...


Kuchnia jest mi zdecydowanie bliższa niż łazienka, 
salon czy nawet sypialnia.
I choć najpierw musimy kupić
  umywalkę, wannę, płytki, baterie i zestaw podtynkowy z muszlą
to wciąż kątem oka zerkam na piekarniki, lodówki, okapy i zlew.
Zmierzyliśmy dzisiaj mieszkanie co do milimetra 
i teraz już możemy kupić to, co jest na początku potrzebne.
Tylko jak się zdecydować...?
Słowa :
"ciesz się, że masz z czego wybrać - kiedyś brało się to, co było"
delikatnie mnie rozśmieszają ...
wszak teraz jest z czego wybrać
 jest z czego - i to naprawdę
WCALE
tego wyboru nie ułatwia.

(jeszcze nie narzekam - wciąż jestem szczęśliwa)


Grudzień

Grudzień.
U mnie za oknem  +3 i słońce od rana:)
Lubię zimę.
 Zaraz po jesieni to moja ulubiona pora roku.
Weekend pod hasłem - armatura i płytki.
Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Najpierw musimy wszystko dokładnie zmierzyć
w tym celu, już za chwilkę, jedziemy do naszego mieszkania.

No to... 
chyba się zaczęło.

czwartek, 29 listopada 2012

Równowaga

Człowiek to się jednak nie może tak łatwo przełączać z jednego trybu  na drugi.
Praca 7:00-17:00, 
 17:00-07:00 dom.
Jest jeszcze kilka rzeczy po drodze, które zaprzątają głowę.
I choć myślałam, ze się od nich uwolniłam, przynajmniej na czas jakiś,
 to jednak zdarzają się  sytuacje, które o nich przypominają.
Człowiek usłyszy coś, zobaczy 
i tak się przez chwilkę smutno zrobi...
jak kiedyś...ale za chwilkę....
  - żarówka, oprawka, RWE, kabel...
i wracam do trybu "M".

Może tak musi być żeby zachować rónowagę.

556736_10151186064034355_1460741565_n_large
weheartit.com


środa, 28 listopada 2012

Ostrzegam

Niestety z racji obecnej sytuacji 
może być tu nieco monotematycznie.
Osoby o słabych nerwach proszone są
 o wytrzymanie
 jakoś 
tego stanu :)

wtorek, 27 listopada 2012

Yyyy ...


Hm...
może jestem dziwna, ale mam w sobie jakieś sprzeczne emocje.
Powinnam się cieszyć
skakać z radości
wszak od roku o niczym innym nie myślę,
 od roku całą swoją energię kieruję w tamtym kierunku.
od roku czekałam na ten czas.
A teraz co?!
Przyjmuję z uśmiechem gratulacje - bo się cieszę
ale jednocześnie zastanawiam się
co teraz?
Od czego zacząć?
Mam wrażenie, ze płytki, które wybraliśmy w zeszłym tygodniu
już mi się nie podobają.
A co jeśli je położymy, a za tydzień znajdę lepsze?!
Wiem, że teraz powiecie " to normalne"
(już kilka osób tak mi powiedziało i przyjmuję i się nie martwię - 
 bo wiedzą co znaczy remont, bo przeżyły i co najważniejsze - przetrwały)
ale czas, na który tak czekałam
to mimo wszystko więcej stresu niż radości 
- przynajmniej teraz.

Trzymam się jednak tej myśli, że za jakiś czas będzie pięknie w naszym M. :)


poniedziałek, 26 listopada 2012

3... 2... 1...

3 ...

Wędrówki do płotu - śmieszne, wiem...
w zasadzie nic za nim nie było
a i tak chodziliśmy.
Bo może już coś widać, może już, już ...
 może za chwilkę ...



2. 

Płot zmieniał się w ścianę...
o tak!
ściana to było już coś...



1.

Pierwsza wizyta
i ten dreszcz...
i myśl, że oto powstaje nasze miejsce...





A dzisiaj ... ?
dzisiaj po dwóch godzinach pomiarów,
sprawdzania czy kąty są proste,
czy okna zamykają się tak jak trzeba
...
SĄ NASZE




No to teraz się zacznie...






niedziela, 25 listopada 2012

Szybko, szybciej, najszybciej ...

Piątek.
Spotkanie z przyszłymi sąsiadami.
Było nas chyba osiemnaścioro.
Średnia wieku 27 (tak obstawiam)
grzane piwo -
 parkiety, muszle, deski, parapety, zestawy podtynkowe, cargo, blumy, metalboxy - 
brzmiało jak rozmowa specjalistów.
No cóż.. "siedzimy" w temacie od kilku miesięcy.
Każdy na początku drogi.
Każdy podekscytowany swoim M.
My też.

Sobota .
Wycena kuchni, małe zakupy, oglądanie płytek.

Niedziela.
Obiad u rodziców.
Ciasto dyniowe u teściowej.

Wszystko jakoś tak w biegu.
Czasami tak być musi.
Coś jednak czuję,
że przez najbliższe dwa miesiące
 nie będzie mi dane
 zwolnić.

-1-